poniedziałek, 15 lutego 2016

[EXO, opowiadania yaoi] Dwóch tatusiów lepszych jest od mamy, czyli jak Chanyeol ratował Laya

Witajcie!
Przepraszamy za tak długą przerwę, ale jak wiadomo: lepiej nie pisać nic, niż napisać byle co
Niestety, mamy dość smutną wiadomość. Nie będzie kolejnej części "Gosposi BTS", gdyż blog został usunięty. Zapraszamy Was za to na coś, co sprawiło, że nasze myśli krzyczały głośno: co to, do cholery, jest?!. Takiego jaoja nawet nie potrafilibyście sobie wyobrazić...a teraz oddaję głos Natalii...

Wybaczcie nam za tak długą nieobecność. Teraz wróciłyśmy ze zdwojoną siłą i mamy nadzieję, że nadal z chęcią będziecie czytać nasze wypociny na temat jeszcze gorszych wypocin. Tak jak Ulf wcześniej wspomniała ten ficzek to jedno wielkie nieporozumienie i można skomentować je jednym zwrotem - WTF? 
                 

 ***

Chanyeol jest osobą, mieszkającą na ulicy, nie mająca domu, ponieważ gdy skończył 18 lat, wyrzucili go z domu dziecka. Nic nie pomogło to, że jest biedny, ponieważ i tak nie mógł znaleźć pracy, aby się jakoś utrzymać.
Zaraz, zaraz...co to za dom dziecka, w takim razie? Z tego, co mi wiadomo, placówka ta zawsze pomaga osobom dorastającym znaleźć mieszkanie oraz pracę... No chyba, że w tej opowiadankowej rzeczywistości jest trochę inaczej coby napięcie zbudować.  
Trochę, namnożyło się, tutaj przecinków, ale może mam tylko takie wrażenie. Jestem ciekawa, czemu nie mógł znaleźć żadnej pracy, skoro nawet 16 latki są już zatrudniane?

Nikogo nie obchodziło to, że gdy miał zaledwie 5 lat stracił rodziców i był samotny. Teraz jego jedyną myślą, było się zabić. Dnia, w którym miał się zabić, przechodząc usłyszał głośne krzyki dochodzące z 2 alei.
Przystanął i pomyślał: "Może tam też ktoś się zabija? Podejdę i sprawdzę, zabijemy się razem.

Zastanawiam się, którą alejkę wybrał skoro krzyk dobiegał z dwóch...

Ciekawość ludzka naprowadziła go w tym kierunku.
A ja myślałam, że ciekawość wilkołacza...  
Myślałam, że ona prowadzi do czegoś, a nie naprowadza haha

Przed jego oczami ukazały się dwie słodkie dziewczynki i trup.
Wiecie jak pachną nieświeże zwłoki, prawda? W taki specyficzny, słodkawy sposób. Słodkie dziewczynki nabiera nowego znaczenia...
Wyczuwam inspiracje "Padliną" Charlesa Baudelaire. Nie wiem czemu ałtorka zestawiła tutaj coś słodkiego i okropnego. Nie rozumiem tego xd

Widział, że osoba leżąca jeszcze żyje.
Halo, no to trup, czy żyje? A może zombie?
Trup jak trup, każdy widzi, że dycha i żyje.

Wiedział, że musi uratować i dzieci i mężczyznę. Na szczęście niedaleko znajdowała się opuszczony magazyn, w którym często przebywał.
Ta magazyn jest dziwny...zmienia płeć dwa razy w ciągu zdania. Szybko! A specjaliści mówią, że zmiana płci to proces, który postępuje latami!
Widać, że nawet tutaj zawędrowało gender. Zaczynam pomału gubić się w akcji opowiadania, a dalej pewnie jest jeszcze gorzej :( 
Wiesz, jak to mówią... im dalej w las tym więcej drzew.

Chanyeol nie sądził, że osoba, którą uratował, zmieni jego życie na zawsze.
No, zobaczymy, co to się takiego wydarzy...
Ratowanie trupa - nowy sposób na podryw.

Po całym zdarzeniu był w szoku. Dziewczynki płakały. Chanyeol je uspokajał. Spytał się o całe zajście, ale te nie były w stanie odpowiedzieć niczego konkretnego. Dowiedział się jedynie jak ma na imię. Lay. Ładnie.
Och, to okrutne SM. Nie dość, że trzyma chińskich członków w lochach, to jeszcze muszą zmieniać imiona na sceniczne ksywki. Makabra :/
Halo logiko ktoś o tobie zapomniał. Przyjeżdżaj tutaj jak najszybciej!

-Proszę! Nie panikujcie! On jeszcze żyje. Jeszcze możemy go ocalić.
-Czy On był waszym ojcem? -spytał.
Nie mogę, genialne podejście do przerażonych dzieci! Najpierw je uspokaja, że jeszcze mogą go uratować, a potem pyta o niego w czasie przeszłym jakby już nie żył. BRAK-SŁÓW. 
To rozumiem, że Lay ma tutaj ok. 30 lat skoro ma dwójkę dzieci? Znaczy się wiem, że są młodzi ojcowie itp, ale jednak zastanawia mnie. I nadal jestem ciekawa co mu dokładnie się stało, bo napięcie jest.

-Tak.. -odpowiedziała jedna z dziewczynek płacząc. Chanyeol wziął je do siebie i przytulił. Pozwolił im płakać.
Taa, a Lay niech sobie umiera tam... W sumie, Chanyeol to obcy człowiek dla sióstr. Kto wie, może to morderca, sadysta, psychopata?
Pedofil!

-A teraz weźmy go pod rękę. Musimy mu pomóc! -mówiąc to podniósł  leżącego mężczyznę na ręce. -chodźcie za mną. -rozkazał.
Po 10 minutach byli w magazynie
Chanyeol położył Laya na stole, bo tylko tam było miejsce. Ściągnął swoją kurtkę i przykrył jego ciało. Dziewczynki stały jak zastygnięte.
Jak można podnieść kogoś na ręce? To Lay już normalnie funkcjonuje i dodatkowo jest akrobatą, który chodzi na rękach? Może z cyrku uciekł? Skąd w opuszczonym magazynie stół?
I co, to już? A ran żadnych nie ma? Oddycha? Wystarczy go przykryć i magicznie wyzdrowieje? Niby to Lay (moc uzdrawiania), ale mimo wszystko w tekście nie ma słowa o żadnej fantastyce...

-Teraz powiedźcie mi, co się dokładniej stało. -wziął im po jednej dłoni i złapał. Patrzył się to na jedną, to na drugą.
A potem schował je sobie do plecaka i stwierdził, że sprzeda je na pobliskim targowisku. Dłonie były gładkie i delikatne, więc już się cieszył na sumę, jaką za nie dostanie!
Chanyeol to nie pedofil - to syn Hannibala Lectera! Potwierdzone info.

-To było.. -zaczęła ta nieco wyższa. -tak że mój tata powiedział mojej mamie, że już jej nie kocha, ponieważ go biła. Często to robiła mojemu tatusiowi i dzisiaj, gdy powiedział do niej, że bierze rozwód i nas zabiera ze sobą.. -przełknęła ślinę. -wkurzyła się kompletnie i zwaliła go ze schodów. Spakowała torbę i wybiegła. -wbiła głowę w dół, a druga jej przytakiwała. Chanyeol popatrzył nie wyrozumiale.
Nie ma się z czego śmiać... Wielu mężczyzn również jest ofiarami przemocy domowej. Niestety, w społeczeństwie przyjęło się, że to kobieta jest wiecznie słabsza i uleglejsza, dlatego taki facet nawet na policji zostanie wyśmiany i mało kto potraktuje go poważnie. Smutne.
Coraz bardziej mnie zastanawia czy ałtorka w ogóle ma jakieś pojęcie o tym jak się pisze oraz jak opisuje się czynności, które wykonujemy, bo wbić to najwyżej można gwoździa młotkiem, a nie głowę.

Nagle Lay poruszył się na stole. Podniósł się do góry i przeraził na widok Chanyeola stojącego z dwoma dziewczynkami. Bardzo szybko wstał ze stołu i oderwał swoje córki od niego.
-Kim Ty jesteś?! -zadarł się Lay.
Chociaż jeden tam przez chwile pomyślał, że obcy facet tulący obce dzieci to dziwna sprawa.
I jak przystało na prawdziwego jednorożca momentalnie się uzdrowił i po upadku ze schodów nie było już najmniejszego śladu.
Czekaj...ale to on nie spadł z tych schodów wcześniej? No bo dlaczego miałby leżeć gdzieś na ulicy? Żona wyniosła trupa? 

-Tato! Spokojnie! On nam pomógł! -uspokajały go.
-O czym Wy mówicie?! -oburzył się, a Chanyeol stał ze swoim charakterystycznym uśmiechem.
(czyli ze swoich ust zrobił jedną wargę, coś takiego jak poniżej:)
Aha....sądziłam, że to jest charakterystyczny uśmiech Chanyeola...
Chociaż gdyby się tak uśmiechnął... Lay na pewno od razu stwierdziłby, że jest z nim coś nie tak i może opowiadanko potoczyłoby się inaczej...
Spadł ze schodów, nagle znalazł się w parku z dziećmi i nie wie czemu ktoś mu pomaga. Logiczne.

-Jestem Chanyeol. -podał rękę Layowi.
-Lay. Dziękuję.. -zaciął się. -za pomoc. -mówił to patrząc w dół.
-Drobiazg! Twoje córki są bardzo sympatyczne. -po raz kolejny się uśmiechnął. Lay pokiwał głową, uśmiechając się i ukazującym tym swój zmysłowy dołeczek.
Zmysłowy to może być uśmiech, a nie...dołeczek... Czy tylko mnie irytuje wstawianie myślników bez spacji w dialogach?
To opowiadanie zaczyna mnie dobijać i chyba przestaję mieć na nie siłę. Piękny śnieżny dzień dzięki Xiuminowi, a ja muszę się użerać z ałtoreczką, która myśli, że jest kolejnym Mickiewiczem czy Tuwimem. Przykre.

-No to.. ja już pójdę i.. nie macie za co dziękować, naprawdę! Uważajcie na siebie. -udał się w kierunku wyjścia.
-Nie, poczekaj.. -Lay przytrzymał go za rękę.  -nie zjadłbyś z nami kolacji? Dziewczynki by się ucieszyły.
Może od razu do łóżka go zaproś? A nie, wait... to nastąpi za chwilę...
Nadal jestem pełna podziwu dla zdolności uzdrawiania Lay'a, bo nawet już obiad chce gotować. Tylko zastanawiam się gdzie - tu, w magazynie, który jest opuszczony czy w domu, z którego wyrzuciła go żona?
Nie, nie... żona zepchnęła go ze schodów, spakowała torbę i wyszła...

Już są w domu
Fajnie!
Szybko.

-A Ty gdzie mieszkasz, Chanyeol? -spytał się grzecznie Lay mieszając produkty na patelni.
Brzmi, jakby wrzucił na tą patelnię ryż w opakowaniu, masło w folii i jajka w skorupkach...
W końcu Lay może jakoś się odwdzięczyć za to,że uratował mu życie chociaż pewnie dalej będzie jeszcze ciekawiej xd 

(nawiązując dziewczynki bawią się w swoim pokoju)
Fajnie! (po raz drugi)
Bardzo ciekawe jest także, jak nawiązać dziewczynki. Szkoda, że ałtorka nie rozwinęła tej myśli.
Tylko czemu to jest w nawiasie? Jakby nie mogła tego napisać w następnych zdaniu ><

-Ymm.., niedaleko. -Chanyeol dał głowę w dół, wiedział, że skłamał.
Gorzej by było, gdyby nie wiedział, że skłamał.
Kolejne nowe możliwości naszego ciała! Dawanie głowy w dól, a to dobre...

-Czyli..? -dopytywał się.
-Nie wiesz gdzie to, więc po co będę Ci mówił. -odwrócił wzrok.
Lay nie odpowiedział nic konkretnego, jedynie -mhm.. -cicho pod nosem. -To ja nakładam do stołu. -dopowiedział.
Dodał, dołożył i dorzucił.
A co ten Lay taki ciekawski? Chce przyjść do niego w nocy? Hmmm...

Chanyeol się uśmiechnął. Już dawno nie jadł niczego ciepłego. Lay zniknął w korytarzu, niosąc obiad dla jego córek. Po czym zaniósł obiad dla Chanyeola.
-Bardzo dziękuję. -uśmiechnął się do Niego.
Chwila, chwila... To Lay poszedł z obiadem dla Chanyeola do pokoju córek, po czym wrócił się z jego porcją i dopiero mu ją podał? Logiko...
A czemu nie mogli zjeść wszyscy razem przy jednym stole? Czyżby dziewczynki wyczuwały zło w Chanyeolu?

 Yixing zasiadł do stołu i przez chwilę jedli w ciszy. Nagle Lay się odezwał. -Nie masz, gdzie pójść, prawda? -powiedział ciepłym i spokojnym głosem, patrząc się mu prosto w brązowe oczy. Chanyeol bardzo się skrępował i przestał jeść.
-Skąd wiesz? -spytał ze skruchą.
-Zauważyłem po Twoim zachowaniu i sposobie jakim mówiłeś tamte zdania. -powiedział równie spokojnie. -zostań tutaj, proszę.
Lay mnie zaskakuje. Nie dość, że sam się uleczył, to jeszcze ma wbudowany detektor bezdomnych. 
Pozwólmy randomowemu gostkowi zostać w domu z małymi dziećmi. W sumie logiczne xd

 -A-ale jak to? Ja nie lubię komuś się tak wtrącać.. -odpowiedział niezdecydowanie.
-Proszę! Nie daj się prosić jeszcze więcej. Mam duży dom, a dziewczynki Cię bardzo polubiły. -zauważył.
-No.. dobrze.. -zarumienił się. -dziękuję.
Lay wyniósł naczynia do kuchni i poszedł pokazać Chanyeolowi, gdzie znajduje się łazienka i inne pomieszczenia.
Czyli rzeźnia, ubojnia i sala tortur. Swoją drogą to ciekawe, zapraszać obcą osobę z ulicy do zamieszkania ze sobą tylko dlatego, ze intuicja podpowiedziała, że ta osoba jest bezdomna. Przecież złodziej albo przestępca również mógłby potwierdzić, ze nie ma gdzie iść tylko dlatego, żeby zostać w domu. Na szczęście Laya nie czekały przykre konsekwencje tej decyzji. 
Nie lubi się wtrącać,ale dzieciaki wypytał o wszystko xd Lay po porostu chciał jak najszybciej zaciągnąć go do łóżka. Potwierdzone info.

Cały wieczór spędził bawiąc się z dziewczynkami oraz w towarzystwie Laya. Spędzili przyjemny czas. Po zabawie, Lay przykrył córki kołdrą i pocałował w czoło.
-Tato..? A Czy Chanyeol może nasz przytulić? -spytały swoimi słodkimi głosami.
-Nie wiem. To nie mnie się pytajcie. -zaśmiał się Yixing. Chanyeol podszedł do nich i je utulił.
-Dobranoc księżniczki. -zgasili światło i zamknęli drzwi do ich pokoju.
-Chanyeol dziękuję Ci, że tak o nie dbasz, naprawdę. Ich matka nigdy taka nie była. -uśmiechnął się smutnie.
A pewnie, że taka nie była! Bo to jedno z tych opowiadanek, gdzie kobiet nie ma, a jeśli już są, to muszą być wredne. 
Czy tylko dla mnie "zabawa" brzmi trochę dwuznacznie?
Przypuszczalny charakterek żony Laya i krótki opis według piosenki Bruno Marsa: "Mad woman, bad woman, that's just what you are..."
Utulił chyba na śmierć patrząc na to jak wielkie ręce ma xd

-Już o niej nie myśl! Ona już Cię nigdy nie skrzywdzi, nigdy. Jak tylko położy na Tobie dłoń, to nie ręczę za siebie. -przytulił matczynie Laya, a ten go cmoknął wyczekująco.
Chanyeol - Obrońca Uciśnionych Jednorożców.
Idę szukać mózgu - zaraz wracam.


-tak szybko? -zachichotał Chanyeol.
-Tak. -wyszeptał Lay.
 Tak, Chanyeol, tak. W TYCH ficzkach zawsze jest tak szybko.
 Niestety Channie, ale ałtoreczka stwierdziła, że nie nadajesz się do innych ff. Wybacz :(


-To może nie stójmy na korytarzu przy ich pokoju? Bo jak nas usłyszą to..
-To co? -przerwał mu Yixing, ponownie go cmokając.
Hmmm, nie wiem ile dziewczynki mają lat, ale jak to dzieci, mogą pomyśleć na przykład, że nowy lokator morduje im tatę...
Yixing ojciec roku normalnie xd Fajnie, że tak nagle zaczął się o dzieci martwić.

Wziął go za rękę i poprowadził do swojej sypialni. Zapalił światło i stanął patrząc mu się prosto w oczy. Lay był niższy od Chanyeola, więc wyglądało to bardzo słodko. (prawie jak małe pieski i koniki i kotki!) Prawie dotykali się czubkami nosów. (prawie)
-Lay..? -wypowiedział jego imię pytająco.
-Tak? -odpowiedział rozszerzając oczy.  (przecząco)
-Mógłbym Cię pocałować? -spytał cicho Park. (przecież robiliście to pod pokojem dzieci, to po co znowu się pytasz?)
Lay popatrzył na Niego jak na tępe dziecko. Chanyeol objął go w talii i przyparł swoim kroczem do niego, które powiększyło się od nadmiaru emocji. Lay poczuł, że robi mu się gorąco, a Chanyeol poczuł gwałtowne zwiększenie członka Laya. Wbił wzrok w jego usta i zaczął delikatnie muskać. Nie odrywając ust od Yixinga, zaczął rozpinać mu rozporek od spodni. Gdy tego dokonał, zrobił to samo ze swoim. Spodnie prawie same zsunęły się z ich bioder.
Spodnie samospadające - już od dziś w Magicznych Dowcipach Weasley'ów!
Dobrze ,że się tylko muskali, a nie iskali, bo to by mogło być ciekawe xd

Chanyeol lekko pchnął Laya na łóżko. Jedną ręką zasłonił zasłony będące zakryciem na widok z okna. Ciągle go całował. Lay cicho mruczał. Podobało mu się to. Yixing ściągnął bluzkę Parka i zaczął głaskać klatę, począwszy od obojczyków.
Próbuję to sobie zwizualizować i mam wrażenie, że Chanyeol ma podejrzanie dużo rąk. 
A może to nie ręki używał? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Nawet nie chcę o tym myśleć!

Ciało Chanyeola  drgało od jego delikatnego dotyku.
Czy on mu robił elektrowstrząsy, czy go dotykał? 
Wibratora użył! 

W końcu wziął się za sedno. Rozluźnił majtki Laya z Calvina Kleina i zaczął masować jego przyrodzenie. Lay poczuł prąd.
Dobra, to chyba jednak były elektrowstrząsy... 
Biedny Calvin Klein, skończył jako bielizna :( 

Już cicho jęczał swoim słodkim głosem. Chanyeol ze swoim uśmiechem z zębami, wyciągnął swojego penisa i włożył do jego.
Że co, przepraszam? Chanyeol włożył swojego penisa do PENISA LAYA?  
Ktoś tu chyba nie chodził na biologię w szkole ;')

Zaczęli się poruszać. Czuli łaskotanie w brzuchu. Lay leżał pod nim, a Chanyeol na nim, opartu łokciami pomiędzy jego twarzą.
Oprócz detektora bezdomnych Lay ma również dziurę w penisie i wiele twarzy. 
Próbuję zrozumieć jak można oprzeć łokcie między czyjąś twarzą...


-Taak, dobrze.. -Lay wydobywał z siebie głos.
Chanyeol po chwili zaczął równie jęczeć. Ich głosy się łączyły. Yixing dyszał, ale nie chciał przestawać.
-Mocniej... proszę.. -już prawie dochodził.
Chanyeol cieszył się jak głupi i zwiększył tempo. Ich członki napłynęła fala gorąca.
-Poczekaj chwilę.. -wydyszał Chanyeol i pozwolił, aby biała mazia spokojnie wypłynęła. Widok ten jeszcze bardziej podniecił Laya i stało się to samo.
-Chanyeol, jeszcze.. -prosił. Park wziął jego biodra i z uśmiechem włożył swojego penisa w jego zagłębienie.
Co to jest "zagłębienie"? Gdzie oni sobie wkładają? Pod pachę? 
Chwila chwila chwila...Chcę tylko przypomnieć, że za każdym razem jak uprawiacie seks, a zwłaszcza z kimś nieznajomym ZABEZPIECZAJCIE SIĘ! Nie wiadomo co taka osoba może nosić w sobie.

Yixinga ogarnęły dzikie jęki.
-Tak jest mi dobrze..nigdy się tak nie czułem..- wydyszał.
-Ja tak samo.. -mówiąc to obrócił się, aby tym razem to Yixing przejął inicjatywę. Lay cały zarumieniony wbił członka w Chanyeola i zaczął się gwałtownie poruszać. Park nie mógł się opanować i żeby nie drzeć się za głośno, włożył sobie palce do ust. Mocno je zagryzł. Lay zauważył to i zaczął chichotać dysząc.
Mam dziwne wrażenie, że ałtorka nigdy, nawet na przyrodzie, nie widziała schematu budowy ciała mężczyzny... 
Staram się ignorować gramatykę i interpunkcję tutaj, ale moje biedne oczy humanisty przestają funkcjonować od nadmiaru błędów. 
I wcześniej jakoś się normalnie darli i pewnie pobudzili dziewczynki ,które teraz nasłuchują pod drzwiami jak ich tata jest mordowany xd 

-Oohh. -takie dźwięki roznosiły się po całym mieszkaniu. Nagle drzwi od pokoju się otworzyły, a w nich stanęła dziewczynka przecierająca oczy. Z racji iż jej nie zauważyli, nie przestali uprawiać gejowskiego seksu.
No niby dwóch facetów jest, to gejowski seks. Ale jak oni go uprawiają, do dziś zachodzimy w głowę... 
Ha! Miałam rację! A mała tylko udaje zaspaną. Moja krew ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Dziewczynka podeszła bliżej i zapytała.
-Tato, czy Chanyeol będzie teraz naszym drugim tatusiem? -poderwali się góry.
-Jezus maria! -zadarł się Lay. Na szczęście byli pod kołdrą, więc zdążyli się zakryć.
Skoro byli pod kołdrą, to chyba już nie musieli niczego zakrywać. 
Zadrzeć to się może skórka przy paznokciu(ałć), a nie człowiek. 

-My nic nie robiliśmy! -zdenerwował się Yixing, cały czerwony i spocony na twarzy. Chanyeol patrzył na niego przerażony. Dziewczynka weszła na łóżko i pocałowała Chanyeola w policzek.
-Tatuś! -krzyknęła uradowana.
Oni bardzo zadziwili się jej reakcją.
My również. 
Fuj.

-Czyli, że.. nie jesteś zła? -zapytał się Lay z niedowierzaniem.
-No tak! Dwa tatusie są fajniejsi niż mama. -wszyscy zaczęli się śmiać.
Czy fala jajoistek chcących dwóch tatusiów albo zmiany płci, żeby być gejem, kiedyś się skończy? 
Poważnie, ja rozumiem adopcję dzieci przez pary jednopłciowe, wiem, jakie zalety z tego wynikają. Ale jedną z wad nieustannego myślenia o tym są takie kwiatuszki właśnie. Ręce opadają.
Nie mam pytań. Nie mam mózgu. Czym jest logika?
W tym opowiadanku? Niczym.

-To idź już spać! -uśmiechnął się Chanyeol i klepnął ją po plecach w stronę drzwi.
-Dobranoc tatusie! -krzyknęła i zamknęła za sobą drzwi.
Chanyeol i Lay zaczęli się głośno śmiać.
-Jak to? -dziwił się Park,
-Nie ważne! Cieszmy się. -położył dłoń, na jego twarzy. -Oh, kocham mężczyzn takich jak Ty.
Czyli bezdomnych, uśmiechających się "z zębami" (cokolwiek to znaczy) i wpieprzających się do łóżka maks kilka godzin po pierwszym spotkaniu?
Bardziej rycerzy na białym koniu ratujących damę z opresji xd

-uśmiechnąłsię Lay z dołeczkiem. Chanyeol się zawstydził (bez dołeczka). Z uśmiechem dał głowę w dół.
-To idziemy teraz spać? -spytał Lay.
Chanyeol pokiwał głową i pościelił kołdrę. Zgasił lampkę i pocałował go na dobrą noc. -śpij dobrze, kocham Cię. -wyszeptał. Yixing wtulił się w niego i zasnęli.

My też zdecydowanie mamy ochotę na sen po tej analizie. Na blogu ałtorki jest także więcej podobnych opowiadanek, więc być może kiedyś do nich wrócimy. Trzymajcie się ciepło, gdyż szykujemy dla Was kwiatuszki z wattpada!

Po tej analizie mój mózg kompletnie wyparował i chyba już nie wróci na swoje miejsce... Ja rozumiem, że chcecie podzielić się swoją twórczością na forum publicznym, ale zrozumcie, że forum publiczne nie chce tego czytać. Następne opowiadania, które zanalizujemy to po prostu perełki :)


_
ŹRÓDŁO: KLIK

sobota, 14 marca 2015

[If only knew who I really am] 404 LOGIC NOT FOUND i cebulowy trans, czyli kiedy zwykła dziewczyna zostaje gosposią zespołu...(1/3)

Dobry wszystkim :)
Dzisiaj przychodzimy do Was z ff, które znalazłam stosunkowo niedawno, ale już po przeczytaniu pierwszych kilku zdań stwierdziłam, że to musi się tutaj znaleźć. Chciałabym serdecznie podziękować Wam za te miłe słowa oraz krytykę. Cieszymy się, że pomysł tego bloga przypadł Wam do gustu :D Mam nadzieję, że i tym razem Was nie zawiedziemy!                                                                                    Natalie

Dziękujemy za tak ciepłe przyjęcie i masę zgłoszeń do analizy. Jesteśmy naprawdę wdzięczne, że ufacie nam na tyle, aby wysyłać linki do swoich własnych opowiadań. Zrobimy, co tylko się da, aby spełnić oczekiwania naszych czytelników.
Dzisiejszy dzień natomiast jak już Nat wspomniała, umili Wam rozbieranie na części ficzka o tytule "Gosposia", który przeniesie nas do uniwersum dormu Bangtan Boys. Znów liczymy na Waszą aktywność :)
***

Oto pierwsza część oneshota.
Proszę...już na samym początku mamy całkowite zaprzeczenie istocie oneshota. Jak sama nazwa wskazuje jest to "jeden strzał", więc nie dzieli się na części. Logiko, wracaj!
Logika tymczasowo niedostępna. Spróbuj kiedy indziej.

Czyżby ERROR?  
VIXX? Co? Gdzie? Jak? xd

Było cholernie zimno.
<wspomina pizgawicę przed koncertem NU'EST> brrr...
Dobrze wiedzieć :)


Tia Hanna zasiedziała na ławce i patrzyła na drzewo. Nie było w nim nic specjalnego, gdyby nie ulotka przyczepiona do niego.
Tia? Hanna? Czy to dwie różne bohaterki czy dwa imiona jednej?
Możliwe, że to nazwisko chociaż nie jestem pewna co do tej kwestii...


Nie sądziła, że butka z hot dogami, w której pracowała, przestanie tak szybko istnieć. Zbankrutowała. Szef z ociąganiem dał jej wypłatę, powiedział do widzenia i kazał wyjść.
A ja jakoś wcale nie jestem zdziwiona... sprzedawanie butów z hot dogami to dość innowacyjny pomysł na biznes, żeby nie powiedzieć dziwaczny. Parówkę czy kiełbaskę do kozaczków?
Takie hipsterskie bardzo...


Podłamana całą sytuacją, Hanna usiadła na ławce w parku, a jej oczom ukazała się zbawienna ulotka. Wlepiła wzrok w karteczkę, próbując wyczytać z niej jakiekolwiek informację.  
Niestety, nie miała okularów, które zabrała jej przebiegła Tia wcześniej wspomniana. Po dziewczęciu nie pozostał nawet ślad.
A czy ona czasem już na tej ławce nie siedzi? Znowu brakuje logiki...


Nie gardziła żadną pracą, tylko żeby zarobić pieniądze. Hania nie była biedna, aby pracować w trzech różnych miejscach naraz. Po prostu potrzebowała jakieś roboty, aby zająć czymś czas i ruszyć w życie, usamodzielniając się.
Dobra, to zdecydowanie nie jest Polska, więc może te butki z hot dogami rzeczywiście miały szansę..
Nie wiem czy jak człowiek gardzi pracą to wtedy zarabia pieniądze.A co ma zajęcie czasu z ruszeniem w życie i usamodzielnieniem się?


Hanna wstała z ławki, podeszła do drzewa i jednym ruchem zerwała ulotkę wiszącą na pniu. Dziewczyna szybko zapoznała się z treścią i pokiwała głową, że może być.
Gosposia. Nie brzmi tak źle, nie?
W tamtym okresie nie wiedziała w co się pakuje.
<gęsia skórka> Mamy się bać czy jak? 
Creeeeeeeepy
As f**k.

Będziesz gosposią zespołu, nie moją.
- Zespołu? - powtórzyła za nim, a on pokiwał głową.
Tia podrapała się po głowie.
A czasem takich rzeczy nie powinno od razu się na ulotce pisać?

No tak, nie była jakąś napaloną fanką, która by weszła za swoim idolem nawet do toalety. Gdyby spotkała na drodze kogoś sławnego, najprawdopodobniej by go nie poznała, nie powiedziała chociażby ,,dzień dobry” i poszłaby dalej.
O mamusiu, normalny fangirl dostaje pracę jako gosposia w dormie pełnym testosteronu i pewnie będzie udawać niedostępną, a chłopaki ułożą się u jej stóp, mam rację? Where is my popcorn?
Weszła do toalety? Akcja "fanów" EXO mi się przypomniała...

- Jaki to jest zespół? - zapytała i spojrzała na mężczyznę.
- BTS – odparł, ale nie kojarzyła takiej nazwy. - Nie mów mi, nie znasz ich?
O, jeszcze dodatkowo ich nie kojarzy...nice, nice :) A ten pan to kto, manager, ktoś z wytwórni? 
Ten pan to pewnie 50-letni dziadzio pedofil, który szuka sobie gosposi..A tak na serio to chyba manager xd

Hanna zażenowana pokręciła przecząco głową. Menadżer zespołu aż otworzył usta.
Czemu jesteś zażenowana brakiem takiej wiedzy? To tylko muzyka rozrywkowa, a nie historia twojego kraju, ogar dziewczyno :')
Z tego co się orientuję to ona nawet z Korei nie jest,więc tym bardziej ma prawo ich nie znać. Panie menadżerze nie lubię już pana xd


 - Niech pan mi wybaczy, nie bardzo obracam się w świecie kręcących tyłeczków – uśmiech pojawił się na jej ustach – Chodzież jak facet to robi...
- Słucham?
- Nie, nie, nic nie mówiłam – odparła szybko.
Ekhem...cóż...to aż się prosi o gifa XD
Co to chodzież?Chodząca odzież? I don't get it. Polska mowa być trudna dla mnie.

"świat kręcących tyłeczków" - BTS version!

- Menadżerze!!
Do pokoju wbiegł młody chłopak, prawie wywalając się o własne nogi. Hania wytężyła wzrok, aby dostrzec jego twarz.
Ta niedobra Tia rzeczywiście podprowadziła biednej Hani okulary. I jak ona ma wypełniać swoje zawodowe obowiązki, jak?
Ale z tego chłopaka pierdoła :(


Jedynie co teraz widziała, to włosy koloru wiśniowego. Zdyszany chłopak stanął przed menadżerem, a ten tylko spojrzał na niego.
- Coś się stało, że przychodzisz z takim krzykiem? - zapytał spokojnie.
- Menadżerze, oni... oni prawie spalili dom! - krzyknął chłopak, a mężczyzna momentalnie pobladł.
Cóż...właściwe posunięcie te poszukiwania gosposi. W 99% przypadków dorm wypełniony testosteronem może przerodzić się w dorm zniszczony armagedonem :3
Dobrze wiedzieć,że człowiek składa się tylko z włosów (y) 
Może to jakiś krasnolud, kto wie? 

- Tym razem przeholowali! – warknął zły i spojrzał z mordem w oczach na Hanie, aż dziewczyna się przestraszyła – Idziesz z nami?
Panie Menadżer, może jakieś ćwiczenia na odstresowanie?
A czemu on patrzył na nią z mordem w oczach zamiast na tego tajemniczego(chociaż i tak wszyscy wiemy,że to Jungkook)chłopaka? Przecież ona nic nie zrobiła(jeszcze)

.
Tia tylko skinęła głową. Bała się, że inna odpowiedz może tylko pogorszyć sprawę.
Skoro ten koleś sieje taką grozę, to dziwi mnie fakt, że Bangtani nie chodzą jak w zegarku :p
Widać BTS potrzebuje jakiejś musztry wojskowej chyba hahaha


Gdy dotarli pod blok szybko wspięli się na odpowiednie piętro
Menadżer najpierw zarzucił linę na hak wystający z parapetu na drugim piętrze i zaczął po niej wciągać się do góry...
Oni są bardziej pro. Weszli po ścianie jak Spider-man (y).

uderzył ich zapach spalenizny. Hania przyłożyła sobie rękaw bluzy, aby choć trochę nie czuć tego smrodu. Ale nawet rękaw nie pomógł, gdy weszli do właściwego mieszkania. Hanka jak najszybciej podbiegła do okna i otworzyła je na rozcież.
Ma ktoś tutorial jak otworzyć okno na "rozcież"? Ten ficzek mnie inspiruje :D
Kolejna rzecz do sprawdzenia "jak to się robi?" :D Fajnie,że ma w bluzie rękaw,ale nie musisz powtarzać tego 2 razy.


Rozejrzała się po pokoju. Kanapa, półki, telewizor, inne obiekty i mnóstwo rzeczy na podłodze... 
Czyli typowy "porządek" u BTSów...a między tym wszystkim gumki <prezent od fanów - Ezyjka, Sandra, Zuzia, czy wy to czytacie? XD>
Cóż dziwne by było jakby np kanapa lewitowała.To normalne,że na podłodze są jakieś rzeczy.


Między innymi, czyjeś gacie w ślimaki, skarpetki, podkoszulki i spodnie.
Interesujący wzorek...to pewnie J-Hope'a.
No co ty,to Sugi xd You know słeeeeeeeeg~!


Spojrzała ostro w stronę mężczyzny, który po chwili zrobił się cały czerwony. I to nie ze wstydu.
Ten menadżer, jak i dorm jego podopiecznych, się kiedyś spali. I to ze złości.
Kto tutaj rządzi? On czy ona?Bo ja nie wiem...

Przed nim stało siedmiu chłopców ze spuszczonymi głowami, co chwila któryś z nich skubał rąbek swojej bluzki.
A na podłodze rosła coraz większa kupka wyskubanego materiału.
Aż w końcu urosła do takiej wielkości,że spokojnie można było z niej zjeżdżać na sankach.


Wydawali się być zawstydzeni zaistniałą sytuacją, ale jeden przyjaciel uśmiechał się głupkowato. Miał rude włosy, duże oczy podkreślone czarną kredką i kuszące usta.
Le harlequinowy podrywacz wersja XXI wieku.
Robi się coraz ciekawiej.Dawać mi tu więcej xd

Hania zmarszczyła brwi i podeszła do grupki stojącej nieopodal. Nie pewnie położyła dłoń na ramieniu menadżera, a z jego oczu dosłownie sypały się pioruny.
Niepokoją mnie reakcje menadżera. On ma już chyba nerwicę przez tą hołotę XD
Mnie niepokoją bliskie relacje Hani i menadżera :D


- Wiesz co ? - zwrócił się teraz do niej – W ostatnim tygodniu, prawie zabili kota sąsiadki, zalali mieszkanie, przy okazji cały budynek, potem grali w pokera rozbieranego, Jimin przegrał oczywiście, kazali mu wyjść jak go Bóg stworzył na klatkę schodową. Przechodząca pani Kim o mało co zawału nie dostała i zaczęła go okładać torbą. Mieliśmy na karku policję, bo niby pałęta się tu zboczeniec. Wyjaśniliśmy całą sprawę, ale i tak na sam koniec pani Kim nazwała nas czubkami. A teraz pożar!
Nie ma to jak żalić się obcej osobie. Gdyby prasa i faneczki dowiedziały się, że Jimin lata z gołym tyłkiem po klatce schodowej, to mielibyście niezłe pielgrzymki, a Tia tudzież Hanna zarobiłaby na tej informacji tyle, że nie musiałaby sprzątać męskiego chlewa.
Zastanawiam się jakim cudem takie informacje nie przeciekły do prasy.Przecież koreańskie faneczki to pewnie pod ich dormem 24/7 koczują.
To ficzek XD

Ale Hania nie była już tak chętna do tej pracy.
A nie mówiłam? Wyczuła lepsze i okazalsze źródło hajsów <triumf>
A to dziwne.To po co się do niej zgłaszała?


- Ta dziewczyna nazywa się Tia Hanna i to ona będzie waszą gosposią. A teraz proszę ładnie się przedstawić i nie robić żadnych problemów.
Dobra, to chyba rzeczywiście nazwisko, zwracam honory. Ale teraz nie ma kogo oskarżyć o kradzież okularów...
Przy przedstawianiu się raczej nic nie da się odwalić<chyba>


Po kolei, każdy z nich mówił swoje imię i uśmiechał się ciepło do nowo poznanej osoby, ale jeden członek zespołu, patrzył na Hanie tak jakoś dziwnie.
Tym człowiekiem był Kim Taehyung, inaczej V.
Pewnie to wampir i wyczuł słodką krew :3
Pewnie daleki krewny Trynkiewicza :D


Wydawał się nie lubić już dziewczyny. Gdy przyszła jego kolej, powiedział swoje imię i na tym koniec. Hania tylko wzruszyła ramionami i nie zwróciła większej uwagi na chłopaka.
Już się nie lubią...czyli mamy główny pairing :D
No w końcu mieli się tylko przedstawić,a nie np śpiewać miłosne serenady przed nią.Nie widzę tutaj żadnego problemu droga Haniu.

Miała się tylko zająć, praniem, sprzątaniem, gotowaniem, podlewaniem roślin i zachować chłopaków w ryzach, żeby przypadkiem nie wysadzili całego budynku i przy okazji pół miasta.
Na sukcesywne "zachowanie chłopaków w ryzach" polecam skucie ich kajdanami w jakiejś ciemnej piwnicy. A to "pół miasta" to co? Zdanie nigdy niedokończone...
"Tylko" wszystkim w domu.To przecież tak mało do roboty.Co ona będzie robiła przez resztę czasu?Biedna Hania.

 - Czy mogę zobaczyć kolejne pomieszczenia? I zobaczyć w jakim stanie znajduje się kuchnia? - zapytała niewinnie, a osiem par oczu skierowały się na drobną postać.
- Ach, tak... tak – powiedział menadżer i ruszył w jej stronę – Choć oprowadzę cię po mieszkaniu – zaproponował i złapał ją za rękę.
Chciałeś powiedzieć "po tej wylęgarni syfu". Boję się kuchni...
Dooobra.Relacje menadżer x Hania są coraz lepsze. Może to będzie główny paring ff?
Myślałam, że Tia x V... Przecież kto się czubi... :3 

Mieszkanie było ogromne. No i co z tego, że był tam syf nie z tej ziemi?
Hmmm...co z tego...pomyślmy...no może smród, robactwo, bakterie przeróżne...okropne i wstrętne roztocza...to wszystko się właśnie w takich zapyziałych dziurach lęgnie. Że o szczurach nie wspomnę.
Syf nie z tej ziemi? z ziemi w sensie takiej gdzie żyją robaki i gdzie kwiatki wypuszczają korzenie czy Ziemi, na której żyjemy? Hmmm...

Hanka odetchnęła z ulgą, kiedy zobaczyła kuchnie – nie była w taki złym stanie, jakim się spodziewała.
Och, niebiosa, dziękuję! Nie wiem jak mój chory żołądek wytrzymałby opis brudnych garów w zlewie i stary ramen, w którym coś się rusza. I to bynajmniej nie jest unoszony przez przeciąg makaron...

Prawię ją wysadzili...to cud,że była w dobrym stanie :D

Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem, po czym odwróciła się w stronę lidera zespołu, który właśnie był razem z nią. Na razie tylko z nim znalazła wspólny język.
Brzmi, jakby Namjoon i ona mieli coś wspólnego ze sobą. Oby to nie była bezradność w stosunku do tych śmieciarzy XD
Oby to nie było robienie głupich min i tańczenie xd 

 Rapmon otworzył lodówkę i od razu ją zamknął. Skrzywił się nieznacznie i pokręcił głową w geście rezygnacji.
- Kto miał zrobić zakupy, do cholery jasnej? - krzyknął na całą dormę, a po chwili było słychać było jęk rozpaczy.
- Ja, hyung – do pomieszczenia wszedł Jungkook – Wyleciało mi po prostu z głowy.
Lider popatrzył się na najmłodszego z politowaniem i zaczął swój wykład na temat, że muszą dbać o zapasy żywności, bo muszą przecież coś jeść, nie?
To takie dziwne...koreański boysband, który nie jada w fast-foodach...martwi mnie ta nowa generacja K-Popu XD
Krzyknął na całą dormę...co? jaką dormę? co to dorma? O.o 

Ulf jakby ciągle jedli w fast-foodach to dietki i ćwiczenia poszły by w dupu..nie chcę widzieć Jimina z brzusiem >< 
No wiem, ale mimo to...NU'EST na przykład cały czas obżerają Maca...nawet z nieszczęsnej Progresji laska ze staffu wynosiła ogromne torby, które potem było widać na IG Arona.
Dla mnie Ren to nawet po schabowych i bigosie by nie przytył haha


 Hania, aby nie przeszkadzać wyszła z kuchni i od razu natknęła się na menadżera.
- Słuchaj, mam dla ciebie propozycję – zaczął cicho – Jako, że zostałaś gosposią zespołu, będziesz musiała dojeżdżać z rana do domu. Dzwoniłem teraz do PD i zaproponował, abyś tutaj zamieszkała. Co ty na to?
Uech, idąc twoim tokiem myślenia spodziewałam się, że "Pan Menedżer" dżentelmeńsko swoje łoże zaproponuje.
A co przepraszam bardzo ma PD (production director) do tego czy ona będzie mieszkać u nich czy nie? Program jakiś kręcą? The Life Of  BTS?


- A zespół? - zapytała – Możliwe, że będę im tylko przeszkadzać. Mają przecież swoje życie.
Jasne, że będziesz im przeszkadzać. Bezpowrotnie zniszczysz zasłonkę gejostwa i Koreanki ci tego nigdy nie podarują. Swoją drogą słyszałam, że Azjaci nawet w szkołach nie mają sprzątaczek, bo uczniowie zamiatają itd. w ramach nauki odpowiedzialności i dyscypliny. Często też to widać w dramach czy nawet w klipie naszych dzisiejszych bohaterów - Boy In Luv! Dlatego ta gosposia taką mi solą w oku...
Oh nie :( Nie będzie można już pisać fanficzków z BTS w roli głównej ><

- Uzgodniłem to już z zespołem. Zgodzili się – powiedział promiennie – Mam nadzieję, że teraz się ogarną i nie będą mieć głupich pomysłów. - uśmiechnął się. – Możesz jutro się wprowadzić. Akurat mają wolny pokój.
A co, jakiś nieznany ósmy member wyleciał czy ktoś będzie spać na kanapie?
Nie dziwi nikogo to,że tak nagle mają znikąd wolny pokój? I to,że laska nie boi się zamieszkać z 7 dojrzewających chłopa? o.o

Jeżeli chcesz mogę jutro po ciebie podjechać i ci pomóc, co ty na to?
Skinęła głową zaskoczona życzliwością mężczyzny.
Oj, coś mi się wydaje, że ta życzliwość może mieć jakiś podtekst XD Obym się myliła!
Ah ten menager...

 - Czyli noona, jutro będziemy mieszkać razem! - krzyknął Jungkook, który nie wiadomo skąd pojawił się wraz z Rapmonem.
Zaraz po nich weszli Suga, J- Hope Jin i Jimin, wszyscy uśmiechali się ciepło w stronę dziewczyny. Tylko V prychnął lekceważąco pod nosem. Wszyscy zdawali się tego nie usłyszeć lecz Hania wiedziała, że się nie przesłyszała. Popatrzyła w jego stronę, a gdy ich spojrzenia skrzyżowały się, dziewczyna zdała sobie sprawę, że znalazła wroga w królestwie nieładu i bałaganu.
Tak, czyli to jednak będzie główna parka, hurra! Menedżer może flirtować ile chce, ale to V został wybrany 
 XD
Kurcze no,a ja tak liczyłam na Hania x menager... :(

Następnego dnia, jak menadżer powiedział przyjechał, pomógł spakować do końca jej rzeczy i pojechali prosto do dormy zespołu.
Hania pół dnia rozpakowywała swoje rzeczy i układała je na półkach. Gdy skończyła była opadnięta z wszelkich sił więc usiadła na łóżku i dopiero teraz uświadomiła sobie, że będzie mieszkać z siedmioma chłopakami pod jednym dachem.
Ja też mam opadnięte...łapki. Pół dnia układała swoje rzeczy zamiast zająć się brudem. Ludzie latami na walizkach żyją i dają radę. A w syfie jeszcze żaden normalny człowiek nie wytrzymał długo. Tak poza tym, ktoś tu chyba nie wie, jak odmieniać słówko "dorm".
Znowu ta piękna odmiana słowa "dorm" >< Kill me

Westchnęła ciężko i wstała z łóżka. Postanowiła, że jutro zacznie ogarniać mieszkanie do pierworodnego stanu, ale najpierw musiała zebrać pewne informację.
A co tu zbierać? Chyba śmieci jedynie. Wiem, że lamentuję, ale autorka chyba nie czuje klimatu jaki stworzyła. Ten natomiast śmierdzi. 
Pierworodnego? Ktoś urodził to mieszkanie? Czy jak? I don't get it.

Hania wstała wcześnie rano, aby zrobić śniadanie BTS. Wyszła jak najciszej ze swojego pokoju, aby nie zbudzić członków, udała się do kuchni.
Menadżer mówił jej już wcześniej grafik zespołu i jeszcze dla pewności dał jej karteczkę.
Krzątając się po kuchni nie zauważyła, że chłopcy zdążyli się obudzić. Naprawdę się przestraszyła, kiedy Jimin położył jej rękę na ramieniu i powiedział donośnie ,,BUUU”!
Mówić to można kazanie, grafik należy przedstawić. I widzę, że dużo mieli do roboty, skoro zmieściło się to na "karteczce".


- To nie było śmieszne – fuknęła obrażona, kładąc talerz pełen kanapek na stole. Jeszcze zaparzyła herbatę i stawiając kubki na blacie, czuła palący wzrok na sobie. Spojrzała na V i najzwyczajniej w śmiecie pokazała mu język. Oczywiście tylko on to dojrzał i wykrzywił nieładnie twarz.
Widzę, że poziom umysłowy gosposi i zespołu podobny.
Z tego co się orientuję śniadania w Korei wyglądają zupełnie inaczej.Pokazywanie języka takie dojrzałe...

 - V, coś się stało? Zobaczyłeś robaka? Może coś nie tak z kanapkami? - zapytała skromnie, na co reszta podniosła zaciekawiony wzrok na ową dwójkę.
- Nie, kochanie, kanapki da się przełknąć – odparł jadowitym tonem, po czym uśmiechnął się uroczo - Zawsze tak mam o poranku.
Oto w tej chwili zespół uświadomił sobie, że nie będzie tak kolorowo jak się wszystkim na początku wydawało.
"O nie", pomyślał ze strachem Rap Monster. "Czuję chemię między nimi. To się doigrałeś, Taehyung. A co z naszym imidżem pt. tylko fanki i koledzy z zespołu?"
Rozumiem,że jednym okiem patrzyli na V,a drugim na Hanie? Imidż poszedł w dupu xd

Gdy po ostatnim członkiem drzwi się zamknęły, Hania zakasała rękawy bluzy i rozpoczęła operacje „posprzątaj i nie zgiń”.
Powodzenia!
Hwaiting~!

Sprzątając salon natknęła się na filmy, które poukładała równo na półce przy telewizorze. Znając życie postanowiła jeszcze zajrzeć pod kanapę. Tam co zobaczyła nie da się opisać słowami.
Wstała z klęczek z dziwną miną. Takiego syfu to jeszcze w życiu nie widziała.
Sądząc po opisie, kanapa już chyba nóżkami nie dotykała podłogi, tylko osiadła na brudzie.
Nie ładnie BTS, nie ładnie. Byście się wstydzili taki syf mieć w dormie :(

Zaczęło się od kuchni, a skończyło się na łazience. Kończąc porządki miała wrażenie jakby przepracowała ze dwadzieścia lat ciężkiej roboty. Ale była zadowolona ze efektu. Teraz miała pewność, że jak będzie przechodzić przez salon, nie wdepnie na jakoś niepożądaną rzecz.
*dziwne myśli mode on*
Prezerwatywy Jina?


Odgarnęła wpadające kosmyki z twarzy
Włosy wypadały jej z twarzy?! Wielka Stopa, Krasnoludzica, Oozaru?! Haniu, czym ty jesteś?
I AM GROOT
*boi się* 

Patrząc na zegarek wiszący w kuchni, stwierdziła, że jest jeszcze za wcześnie, aby robić już jedzenie. Postanowiła więc podlać kwiatki doniczkowe. Wygrzebała jakąś butelkę i podśpiewując sobie pod nosem zaczęła podlewać kwiaty.
Kolonia bakterii zamieszkująca butelkę niestety nie przeżyła powodzi. Z drugiej strony fajnie, że dziewczyna umyła się po pracy (w całości opowiadanka wzięła prysznic). Wiele osób niestety zapomina o tej czynności, a w jednym z opek, które dane mi było czytać ktoś zapytał wprost "Po co się myć?".
Mycie się jest zbyt mainstreamowe Ulf xd

 Po skończonej kolacji i Jin powiedział co wszyscy myśleli... no, może nie wszyscy:
- Nie wiem jak to robisz, ale... Jesteś naprawdę dobra. Jak maszyna – powiedział, a Tia uznała to jako komplement.
*nuci sobie She's a ma-ma-ma-ma-machine*
Kto tak nie myślał? V?

 - Wiesz co – zaczął Namjoon – Nadal nie mogę zrozumieć dlaczego nie możesz się dogadać z V. Mam wrażenie, że wasze stosunki zamiast się polepszać to się pogarszają. Pamiętasz co zrobiłaś V, kiedy wylał twoją zupę do zlewu?
Hania podrapała się po głowie. Pamiętała doskonale.
- Wrzuciłam jego ulubione bokserki do wybielacza. Jego mina była bezcenna. Oko za oko, ząb za ząb.
Namjoonie przeczytał za mało ficzków, skoro jeszcze nie widzi, że to tró loff.
Wait...kiedy V to zrobił? Przecież ona dopiero drugi dzień u nich jest...zaginamy czasoprzestrzeń?

Hania usiadła wygodniej na ławce, rozkoszując się piękną pogodą. Jej spokój przerwał głośny krzyk i długi wysoki pisk. Myśląc, że coś się stało otworzyła gwałtownie oczy. Jedynie co zobaczyła to jakąś dziewczynę podbiegającą do ich ławki.
- O matko! - krzyknęła nieznajoma, zakrywając sobie usta dłonią – Rapmon oppa!! - i kolejny wysoki krzyk. Hania zmrużyła oczy – Jesteś przyjaciółką oppy? - teraz zwróciła się do Hanki.
- Tak...
- Ja też tak chcę! Ja nigdy nie miałam prawdziwego przyjaciela...
Tak to jest jak się wychodzi do parku swobodnie będąc gwiazdą k-popu. Realia zachowane, plusik.
Oczywiście w parku były tylko trzy osoby,bo inaczej nie sądzę,żeby RapMon przeżył to...
Świat bez sasaengów....to chyba BTS są w Polsce a nie Tia w Korei XD 

Rapmon siedząc z boku otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale uprzedziła go Hanka, jednocześnie zaskakując go odpowiedzią.
- Jeżeli chcesz, możesz być naszą przyjaciółką – zaproponowała, uśmiechając ciepło to nowo poznanej dziewczyny.
Hania, wracaj skąd przyjechałaś, bo właśnie możesz wpychać w bliskie relacje z zespołem jakąś sasaengówę...
Hania...w rodzinie wszystko ok? Kto normalny od tak proponuje obcej osobie bycie przyjaciółką gwiazdy?
Jak to kto? Hania.

- Ale tak serio, serio? - zapytała
Tia skinęła głową. Teraz Rapmon i nieznajoma wymienili się spojrzeniami i popatrzyli na Hanie.
- Tak w ogóle nazywam się Kim Nana – przedstawiła się. Z jej twarzy znikł wyraz obłąkanej fanki, a zastąpił normalnej dziewczyny. Podała najpierw rękę Hani potem Rapmonowi – Ja spadam, mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.
Hani dzwoniły jeszcze w uszach słowa dziewczyny, która mówiła do siebie, kiedy szła dalej: „mam przyjaciela-celebrytę”.
Nana odeszła za pobliski dąb i napisała wiadomość do wszystkich przyjaciółek, znajomych, znajomych znajomych i do tej wrednej Lee Sojung z równoległej klasy. Niech wiedzą, że ona ma za przyjaciela RAPMONA OPPĘ, a co!
A potem wynajęła autobus z własną grafiką. A niech jej cała Korea zazdrości!

- Nom, trzeba zrobić obiad. Co chciałbyś zjeść?
Rapmon zamyślił się na chwile.
- Zdam się na ciebie – powiedział i ruszyli powolnym krokiem w stronę domu.
Tia uśmiechnęła się do siebie, myśląc o jakieś zupie, ale.. Wczoraj też była zupa. Hanka podrapała się po głowie, trojąc się i dwojąc, aby coś wymyślić, ale pustka.
Może ryż i mięso? To taka typowa potrawa, a ci tylko zupy jedzą. I kanapki.
Nomnomnom nom nom nom...Przecież w Korei jest tak mało potraw...Zawsze mogą na mięcho iść. Jak prawdziwi mężczyźni.

Nawet nie zorientowała się, kiedy dotarli do dormy. Zamyślona poczłapała do kuchni i zobaczyła Hoseoka stojącego przy kuchni, krojącego cebulę. Przestraszyła się.
Co jest strasznego w J-Hopie krającym cebulę? :D
Może to,że J-Hope i nóż to złe połączenie?


Gdy już prawie była przy chłopaku, zatrzymał ją ostry ból w okolicach gardła i brzucha. Siedzący V na krześle, najwyraźniej zauważył, że coś nie tak, bo zmarszczył brwi, podniósł się i zaczął powoli kierować się w stronę Hani.
- Szybko... w moim pokoju... na biurku... leży zastrzyk... idź po niego – wysapała ledwo poruszając ustami.
A J-Hope, nawet nic nie słysząc, kroił dalej tę nieszczęsną cebulę.
Przepraszam, ale co tu się dzieje? *zgłupiała*
What the heck? Nie ogarniam sytuacji..Ktoś coś? Wiecie o co chodzi?

V jak wystrzelony z procy, pobiegł do pokoju dziewczyny, wziął ten cholerny zastrzyk i biegnąc z powrotem do kuchni, prawie wywrócił Jina. Nie zważając na dziwny wzrok, którym obdarzył go najstarszy, wszedł do pomieszczenia i nie wiele myśląc, zdjął ochronkę i wbił igłę w pośladek dziewczyny. 
Przez spodnie? Słaby pomysł.
A to igła się nie wygięła? O.o

Hania krzyknęła głośno i złapała mocno ramię J-Hopa, który na to przejechał nożem po palcu i odwrócił się oburzony z przekleństwem na ustach, w stronę sprawcy.
Co zobaczył, mógł równie zobaczyć w jakimś horrorze. Otworzył szeroko oczy, zapominając o krwawiącym palcu.
Wyżej przedstawiona sytuacja jest naprawdę dziwaczna. Na szczęście, autorka ma jakieś wytłumaczenie. I nie wiem jak wy, ale nie widziałam jeszcze horroru z taką fabułą XD
A mnie nadal zastanawia co się u licha z tą Tia dzieje ><

- Nie patrzcie się tak na mnie, mam uczulenie na bardzo ostre przyprawy i dzisiaj jak byłam na spacerze, przez przypadek zjadłam coś czego nie powinnam. Myślałam, że jakoś to mnie ominie, ale akurat dopadło mnie w domu. I dzięki Bogu.
- Dlaczego nie powiedziałaś nam wcześniej? - zapytał J-Hope z troską w głosie
- Po prostu to mój problem, nie będę przecież zawracać wam głowy pierdołami.
- Zastanów się – wtrącił spokojnie Jin – A jakby któryś z nas zrobił coś do jedzenia z taką ostrą przyprawą i nie wiedząc, że masz uczulenie, dał ją tobie do jedzenia? Co by się stało, hm?
Haniu, dziecino, myśl, bo potem jeszcze jak połowa bohaterek przed tobą, pójdziesz do łóżka i złapiesz wenerę, która ostatnio szerzy zamęt w k-popowym światku...
Oj Hania Hania...nie ładnie tak zatajać prawdę przed chłopakami :(

Tia popatrzyła się na zatroskane twarze chłopców i momentalnie zrobiło jej się słabo. To przez lek - przeleciało jej przez myśl. Dobrze, że silne ramiona J-Hopa, oplotły ją w pasie, tak to już dawno leżałaby na podłodze.
- Spać – szepnęła cicho, zamykając powieki. Zanim straciła kontakt z rzeczywistością usłyszała „to śpij” i poczuła jak ktoś ją unosi.
Przynajmniej sami chłopcy zachowali się jako tako rozsądnie.
A to rozumiem,że Dżejhołp już opatrzył palca? Bo czasami takie rany mogą być bardzo niebezpieczne.

_
Oto pierwsza część przygód gosposi Hani, przygotujcie się na drugą. Zapraszamy do komentowania tego postu.
W sumie, to opowiadanie nie jest złe, ma tylko spory odsetek niedorzeczności, które należałoby poprawić. Wtedy miałybyśmy się do czego przyczepić mimo odrobinę naciągniętej fabuły.

W końcu po dość długim braku aktywności od nas udało się skończyć ogarniać ww opowiadanie. Jak dla mnie pierwszą część jeszcze jako tako da się znieść..reszta to już fantazja ałtoreczki. Zapraszamy do komentowania i podsyłania kolejnych opowiadań do sprawdzenia ^^ 


_
Przypominamy o zgłaszaniu swoich propozycji TU.
Opowiadanie do przeczytania tutaj:
Części 1, 2.

środa, 17 grudnia 2014

[Spectrum] Romantyczny Taoris z nauczycielem i uczniem w rolach głównych!

Witam wszystkich czytelników! Z tej strony Justyna znana także jako Ulf. Obiecywałam, obiecywałam, odgrażałam się, że jeszcze trochę "takich" fanficzków przeczytam i nic ani nikt nie powstrzyma mnie przed założeniem bloga z analizami. Powód jest i to naprawdę ogromny. Zaczynając od początku, w naszym fandomowym ogrodzie zdarzają się piękne i majestatyczne róże (jak Deflowered Angel na przykład), które niestety tak jak piękne są i kruche i potrafią niespodziewanie zwiędnąć (hołd wszystkim usuniętym blogom z dobrymi opowiadaniami). Na szczęście zwykle zostają z nami naprawdę długo nie tylko przez pamięć fandomu, ale także dzięki rozsyłaniu ich pocztą mailową. 
Jednak nie o nich teraz. Od dnia dzisiejszego pragniemy rozpocząć dawkowanie czystej rozrywki prezentując najdziwniejsze literackie twory naszej rodzinki. Przedstawimy Wam najzabawniejsze i najbardziej godne uwagi fragmenty z naszymi opiniami na ich temat. Na koniec zaś wstawimy odnośnik do strony z danym opowiadaniem. Od razu pragnę przypomnieć, że cytowanie nie jest przestępstwem ani naruszeniem praw autorskich. 
Ulf bez odbioru.


Dobry, Natalie z tej strony.
Jak widzicie razem z Ulf postanowiłyśmy w końcu zrobić porządek w fan fiction, które są pisane przez "utalentowane" autorki bądź autorów. Od razu chcę powiedzieć, że blog nie ma zamiaru obrażać nikogo. Powstał on po to by pokazać jak polska mowa być gumowa oraz absurdy w świecie wymyślonym przez autorki. Liczymy na to, że pomożemy im w wkroczeniu na odpowiednią ścieżkę pisania swoich dzieł. Oczywiście jeśli sami znacie jakieś blogi, które były by warte naszej uwagi dajcie Nam znać! Chętnie wszystko przejrzymy. 

                                                                                                                                            Wasza Natalie.


***
Na początek chciałybyśmy Wam zaserwować jeden z rarytasów, które można znaleźć na blogu o nazwie Spectrum. Cała ta strona to jedna wielka kopalnia...wszystkiego i mam wrażenie, że jeszcze nieraz do niej wrócimy. Dzisiaj na talerzu apetyczny Taoris z mniej apetycznymi trudnościami. Miłego czytania i owocnego komentowania :D
***

Huang ZiTao – Dziewiętnastolatek, powtarzający 3 klasę szkoły średniej, mistrz wu-shu, nie interesuje go otoczenie.
Wu Yi Fan – Dwudziestodwulatek, ułożony, początkujący nauczyciel W-F’u chcący pomóc ZiTao.
Zaraz...nauczyciel starszy o trzy lata? Z nieukończonymi studiami? Nawet jeśli byłyby to praktyki, to chłopaka w tym wieku raczej nie daje się do prawie rówieśników, ale do szkoły podstawowej na przykład. Ficzkowe realia zaginają rzeczywistość.
A skąd wiesz czy to nie jest mega utalentowane dziecko,które przeskoczyło kilka klas w szkole? Wu Fan taki wspaniały. A tak na serio autorka chyba nie do końca zna realia polskiego systemu nauczania.  
Polski, nie polski, to już nawet nie o to chodzi, ale w życiu nie słyszałam o tak małej różnicy w szkołach XD Yifan przeskakuje klasy, a Tao kibluje. Patrząc na resztę fabuły można być rzec, że jest to wstęp do tragedii "Cierpienia Młodego ZiTao", bo jemu się wszystko wali na głowę

Pierwszy dzień pracy Wu Yi Fan’a, jako nauczyciela. Nie był zestresowany. Nie miał powodu. Wiedział iż będzie świetny w tej robocie. Był pewny siebie… Do momentu w którym przekroczył próg hali sportowej. Poczuł na sobie uporczywy i chłodny wzrok czarnowłosego chłopaka. Reszta klasy wyraźnie trzymała się od niego z daleka. Wu Fan machnął ręką aby uczniowie podeszli.
Zaczyna robić się ciekawie: nowy nauczyciel, który chce zrównać sobie klasę i młodziak, którego grupa odsuwa od siebie. Będzie romantycznie, bo to Taoris :D
Nie mam bladego pojęcia jak można poczuć chłodny wzrok. Teach me master .-.


Tao wyszedł ze szkoły. Wcale nie zamierzał wracać do domu. Myślał o tym, żeby poszlajać się po mieście i oczyścić umysł. Znikąd pojawił się przyjaciel chłopaka i uwiesił mu się na ramieniu.
- Siema Tao.
- Yhm… - odrzekł wcale niezaskoczony.
- Idę dzisiaj na imprezę, idziesz ze mną?
- Nie bardzo mi się chce, Kai…
- Nie no spoko. Czuję, że dzisiaj zaliczę – niższy skinął brodą na chłopaka idącego przed nimi.
- KyungSoo, mówisz? – Na ustach Tao zagościł dziwny uśmieszek.
Oj boże, będzie zaliczanie...skoro mowa o Kyungsoo to zapewne zaliczenie z chemii albo biologii <rach>
A może chce nauczyć się gotować, żeby zaliczyć jakiś kurs? I czemu Tao ma dziwny uśmiech kiedy jego przyjaciel mówi o zaliczeniu chłopaka,który idzie przed nimi? *boi się*
 
- Tak… Ale wiesz… Mówię Ci… To będzie coś poważniejszego niż tylko jedna noc! – Mrugnął znacząco Kai.
- Tylko nie schlej się za bardzo. Nie mam zamiaru marnować swój czas i iść po Ciebie, aby zbierać Twoje zwłoki z podłogi.
Zapamiętaj sobie, Kim Jongin. Prawdziwy przyjaciel nie ma czasu na zbieranie Cię z podłogi, bo musi się zajmować tak arcyważnymi zajęciami jak szlajanie się po mieście i oczyszczanie umysłu.
I już widać,że polska mowa być trudna i skomplikowana. "[..] marnować SWOJEGO CZASU", a nie "swój czas" A i tak w ogóle skoro ma być to coś poważniejszego to dlaczego chce go zaliczyć na imprezie,a nie np. zaprosić na randkę? I don't get it 
To jest zapewne tak nowa moda na randkowanie. Dzieciaki się zaliczają na imprezach, a zaraz potem zaczynają się kochać miłością dozgonną i bezgraniczną, co pokazał nam już niejeden ficzek. Standardy się zmieniły, teraz już nie "z miłości do łóżka", ale "z łóżka do miłości".  

- Spoko, Tao. IDĘ NA BICZYS! Bej… - Jeb. Kai zdezorientowany zaczął pocierać swoje ramie. Tao nigdy nie oszczędzał sił.
- Zamknij mordę, bo Ci ‘biczys’ ucieknie.
- Mną się nie martw. Dobra, lecę. Papatki :3
- Tjaaa…
To jest...to jest...to jest chyba jeden z najgłębszych cytatów w historii fanficków, jaki czytałam. Kwestie godne trzynastoletnich "koksa" z bramy z petem i Żuberkiem w rąsi. BICZYS aż razi w oczy.
Jeb.Jeb.Jeb.Ja jeb głową o biurko. Przepraszam,ale to ff dobija mnie coraz bardziej,a to nawet połowa nie jest T_T A i fajnie,że ludzie potrafią w rozmowie pokazać emotikonki.Dobra TOP potrafi,ale to nie o nim ff jest.Ulf byłaś w Łodzi,że znasz takie hot dresiarskie 13?
Nie miałam okazji, ale w Nowym Sączu też ich nie brakuje.

Kai oddalił się w swoją stronę, a Tao rozbawiony zachowaniem przyjaciela skręcił w najbliższą uliczkę. I to był jego błąd. Z czarnego samochodu wyszedł  mężczyzna w garniturze.
- Ojciec… - Prawie bezgłośnie powiedział czarnowłosy.
- Wsiadaj – Ostry ton wydobył się z ust starszego mężczyzny.
- Nie chcę. – Tao spojrzał swoim morderczym wzrokiem, choć było widać, że był przerażony. Jego tato uniósł rękę i bezlitośnie zdzielił syna po twarzy.
- Nie pyskuj nic nieznaczący gówniarzu! – Pan Huang wepchnął chłopaka siłą do samochodu, po czym odjechał.
Nie ma to jak silna eksplozja uczuć i miłości rodzicielskiej. I to tak na ulicy w biały dzień. Niech ludzie widzą jak syna miłuję, a co.
"było widać,że był" nie mam pytań. Tato raczej używa się do określania kogoś kto jest miły,a nie bije Cię po twarzy na środku ulicy...

Wu Yi Fan, który właśnie wracał z pracy do domu był światkiem całej tej sytuacji. Zabolał go widok uderzonego Tao. Żałował że nic nie zrobił. Myślał o tym zajściu cały dzień. Przed snem doszedł do wniosku, że nie może tego tak zostawić. 
Ohoho, Superman zaczyna się budzić w skromnym i niepozornym nauczycielu <zaciera rączki>
Aha, i ciekawe jak to jest być "światkiem"...przyszła mi do głowy niepokojąca myśl, że Yifan ma pchły albo owsiki i dlatego został tak nazwany.
Yi Fan całym moim światkiem..chyba

Osobiście uważam, że ta część jest trochę ASDFGHJKJHGFDSASDFGHJ - w każdym znaczeniu tego zwrotu ^^'
Cokolwiek ten zwrot znaczy...to jakiś nowopolski czy miejscowy dialekt?  
Moim zdaniem autorka wymyśliła nowy język,ale nie zdążyła z nikim się nim podzielić.
Pani autorko, prosimy o założenie słowniczka na blogu. Z pozdrowieniami, Czytelnicy.

A w następnej części TałoRiska najprawdopodobniej będzie +18 :3
Eeee...już? Pęd to oni mają... Ledwo się poznali przecież...

– Widziałem cię wczoraj. Czy ten mężczyzna… to twój ojciec? – Tao chciał schować się przed przeszywającym wzrokiem swojego nauczyciela, jednak ten skutecznie blokował jakąkolwiek drogę ucieczki. W końcu poddał się opuszczając głowę do przodu. YiFan mógł poczuć zapach jego brzoskwiniowego szamponu do włosów. Stwierdził, że to najpiękniejszy zapach, jaki kiedykolwiek czuł.
- Powiem panu, o ile zatrzyma pan to dla siebie.
- Dobrze.
We dwoje usiedli na ławce. Czarnowłosy mówił strasznie cicho. Czasami starszy musiał pochylać się nad swoim uczniem tak nisko, że gdyby patrzyli na siebie stykaliby się nosami. Jednakże ZiTao patrzył na swoje kolana. YiFan chłonął informacje. Chłopak nie miał łatwo w życiu.
- Podsumowując, oboje potrzebują mnie tylko po to, aby wyładować złość… biją, krzyczą, przeklinają, wyzywają. Oni zawsze chcieli mieć córkę… Tyle razy o tym wspominali… – Z oczu Huang’a spłynęły łzy.
Nono, przyznam, że tragizm autorka zbudowała nieźle i chyba każdemu zaczyna być szkoda biednego Tao. A Ty Yifan, precz z kontemplowaniem zapachów Tao, bo to twój uczeń XD A co ja bredzę, to Taoris przecież...ech....moralność upada.
Też bym chciała umieć pochylić głowę do przodu,a nie w dół. Niespełnione marzenie z dzieciństwa :(


Gdy Tao się uspokoił, starszy potargał mu włosy.
- W porządku?
- Powiedzmy. Dziękuję. – Tao musnął policzek swojego nauczyciela ustami i uciekł bojąc się jego reakcji. YiFan był w szoku. „On mnie pocałował. W policzek, ale jednak. Dlaczego to zrobił, czy on coś czu… NIE, jest moim uczniem” ~ myśli szalały w jego głowie. Serce biło przyspieszonym rytmem. WuFan myślał jeszcze długi czas o pocałunku.
Często jest tak, że uczeń się przystawia do nauczyciela, a gdy ten odmawia/ignoruje, to leci do dyrekcji ze łzami, że molestowany...Biorąc jednak pod uwagę fakt, że Tao taki kopany przez życie, to chyba jego zamiary są dobre..
My nadal jesteśmy w szkole, tak?
Taak... <rozgląda się za dyrektorem> Panie, uczniów molestujo!
 
Następnego dnia wezwał rodziców Tao. Gdy przybyli do jego gabinetu, pierwsze, co usłyszał, to wściekły głos pana Haung’a.
- CO TEN GÓWNIARZ ZNOWU SPIERDOLIŁ?!
Rozmowa z nimi nie była łatwa. Gdy tylko próbował pochwalić Tao, oni od razu krzyczeli i przeklinali go. Bezowocny dialog, jeśli w ogóle można to tak nazwać, zakończył się słowami: „Ten niewdzięczny dzieciak jest najgorszym synem jakiego można mieć. Nic nas od nie obchodzi!” oraz głośnym trzaśnięciem drzwiami. Wu Fan był przerażony. Jak można mówić tak o własnym dziecku?
Podsumuję krótko: okropna i wstrętna patologia.  
Nic mnie już nie zdziwi.

Wchodząc do domu, wiedział, że jego największym błędem dzisiaj było pójście do szkoły. Odczuł to silniej otrzymując siarczysty cios w policzek. Wiedział, że przy okazji matka rozcięła mu skórę. Krople krwi spadły na podłogę. Usłyszał coś o tym, że zniszczył nowy dywan. Ojciec uderzył go pięścią w brzuch. Chłopak upadł na podłogę. Pomyślał o YiFan’ie. O jego ramionach, ciepłym oddechu, o ustach szepczących słowa pociechy. Myślenie przerwało mu kopnięcie w żebra . Zabrakło mu tchu, ale przypomniał sobie, że jego nowy nauczyciel dał mu swój adres. To szansa dla niego. Gdy Tao zatapiał się w swoich myślach o ucieczce do człowieka który starał się mu pomóc, raz po raz ojciec kopał go, a matka śmiała się przeraźliwie. Musi wytrzymać. YiFan na pewno mu pomoże.
- Ładnie to tak? Skarżyć nauczycielom na rodziców? – Sarkastyczny ton rodzicielki dotarł do uszy Tao. – Nie odpowiadasz?... Dobrze, przemyślisz to… - Pan Huang podniósł Tao za koszulę i prawie, że rzucił nim przez próg jego pokoju. ZiTao starał się nie tracić przytomności… Wiedział, że jego rodzice niedługo pójdą spać.  A wtedy on… wyniesie się z tego toksycznego domu już na zawsze.
Cóż, jeśli się nie chce dziecka, to istnieją jeszcze sierocińce albo rodziny zastępcze. Na to, co ci ludzie wyprawiają są odpowiednie paragrafy.  
Jakim cudem Tao ma adres Krisa? Kiedy ich znajomość tak się rozwinęła? Bo wnioskuję,że ciągle jest ten sam dzień. 
W tym ficzku wszystko rozwija się nie tak jak powinno...


*Yifan otwiera drzwi, za którymi znajduje się przemoczony i pobity Zitao. Chłopak wpuszcza go do środka, karmi i udostępnia wannę. Akcja przenosi się do sypialni, gdzie Tao błaga Krisa, aby ten przy nim został w nocy. Następny dzień spędzają razem na mieście. po powrocie Tao wyjawia Yifanowi, że powinien wrócić do domu*
- Zwariowałeś?
- Nie… taka jest moja decyzja. Nie chcę Ci się narzucać. – Tao patrzył w podłogę nie wiedząc co robić. Poczuł jak Kris łapie go za ramiona i przypiera do ściany. Popatrzył na niego przerażony, jednak i Yi Fan pochylił się nad nim stykając ich czoła razem.
- Naprawdę zwariowałeś, Tao – Potem Tao poczuł ciepły dotyk jego ust na swojej szyi, obojczykach, szczęce i w końcu na wargach. Zatracił się do tego stopnia, że był w stanie powiedzieć tylko „więcej”, a Kris, jak na znak podniósł go i zaniósł do sypialni.
Żeby było jasne, to jest końcówka części trzeciej, więc jak widzicie, interakcje były znikome ale zupełnie wystarczyły do zbliżenia 
Nie Tao,w ogóle się nie narzucasz wbijając swojemu nauczycielowi na chatę bez zapowiedzi. Wcale,a wcale.

Opadając na łóżko, nie wiedzieli jak będzie. Całując się zaciekle nie myśleli, że to będzie ich pierwszy wspólny raz. Pierwszy raz z mężczyzną. Kris rozpinając koszulę Tao, całował każdy siniak i każdą najdrobniejszą rankę na jego torsie. Młodszy obserwował każdy ruch wykonywane przez jego kochanka. Gdy oboje pozbyli się górnej odzieży YI Fan objął Zi Tao w pasie i pociągnął go w górę aby wstał. Czarnowłosy popatrzył na niego z niemałym pożądaniem i zaatakował usta Kris’a przypierając go tym samym do ściany. Yi Fan’owi spodobało się to. Jego ręce zsunęły się na pośladki młodszego przysuwając przy tym ich biodra do siebie. Tao jęknął pod wpływem zetknięcia ich krocz razem. 
Ten fragment to jeden z nielicznych w opku, który jest po prostu ładny. Tylko to "krocz". "Krocz razem". No spoko, ale razem z kim?
A ja się zastanawiam czy Tao było wygodnie stojąc na łóżku w takiej sytuacji...Trzeba by to kiedyś wypróbować.

Dla Tao to był obłęd. Znali się niecały tydzień, a teraz wszystko prowadzi do ich współżycia.
No i zaczyna się moje ulubione...jak dla mnie "obłędem" jest to, że TAK SZYBKO TO SIĘ STAŁO. Ale cóż, skoro najlepszy przyjaciel "zalicza" na imprezach "poważniejsze sprawy", a rodzice są idealnym przykładem na to, jak nie powinno się traktować dziecka, to skąd miał Taoś morale ciągnąć? Tylko Yifkowi się dziwię.
Yifkowi he he he. Dobre Ulf :D A tak na serio fajne są realia dzisiejsze. Tydzień znajomości i już seksy.
Ja się chyba zamrożę...może za sto ileś lat znowu wróci poszanowanie godności ludzkiej <marzy sobie>

Chciał go poczuć w sobie. 
Zitao, podaj no telefon do rodziców, bo chyba niepotrzebnie sobie na tobie używają...Przecież ewidentnie JESTEŚ dziewczyną. 
Cii~nie zdradzaj jego tajemnicy.Może on po prostu lubi być bity.

Nie dlatego, że miał chcicę jak to było zazwyczaj, gdy sypiał z napalonymi nastolatkami. 
Wow, powiało prawdziwą miłością i oddaniem wieczystym. Chciałabym zapytać, czy on chciał tak samo "poczuć" tych napalonych nastolatków w sobie, ale chyba boję się odpowiedzi... 
A czy czasem autorka nie wspominała wcześniej, że Tao to prawiczek? Znowu zaginamy rzeczywistość. Maria dziewica się znalazła.
Autorka chyba sama już nie ogarnia...

Kochał go, ale poczuł tą miłość dopiero dzisiaj rano, choć przyznał w myślach że już od pierwszego spotkania chciał się do niego zbliżyć.
Rany, przecież oni znają się tydzień...niecały w dodatku. Widać przygody z napalonymi nastolatkami uodporniły Tao na korzystanie ze zdrowego rozsądku.
Zastanawiam się jak mógł poczuć jego miłość rano, a dopiero teraz będą to robić.A przecież Tao taki napalony...

*typowa gra wstępna*
- Wiesz, że będzie boleć? – Spytał. Zi Tao tylko kiwnął głową. – Nie martw się, ten ból będzie zadawany z miłości. – Dodał kojąco, po czym delikatnie wszedł w niego.  
Tsa...rodzice też go z miłości pięściami w brzuch okładają...
Miłość jak się patrzy.Chłopak już tyle przeżył. Zadajmy mu jeszcze więcej bólu, yey ._.

Nie chciał przy tym zadać mu zbyt wiele bólu więc poruszał się w nim powoli. Gdy na twarzy młodszego było widać, że ból zniknął a zamiast niego pojawiła się rozkosz, sam zaczął wić się pod Krisem, wbijał mu paznokcie w plecy przyciągając go do siebie i jęczał przeciągle w jego ucho. A Yi Fan? Yi Fan słysząc to przyspieszał z sekundy na sekundę.
<bierze się pod boki> Wiecie co mnie absolutnie zastanawia? I to nie tylko tutaj, ale ogólnie jest to jakaś norma w ficzkach i boję się, że pokazuje ona...kompletną bezmyślność autorów. Pominę już to, że panowie wchodzą w siebie bez najmniejszego rozciągnięcia o nawilżeniu nie wspominając, ale na boga~ znasz faceta tydzień, idziecie do łóżka... Chyba powinno się więc mieć na uwadze różne zagrożenia czy paskudztwa weneryczne... Prezerwatywy nie są dekoracjami w sklepach. Mam cichą nadzieję, że to po prostu takie opowiadankowe zapominalstwo i właścicielki blogów wiedzą, że w życiu realnym wszystko może się zdarzyć. Poza tym odbyt to siedlisko bakterii wszelakich...Kris, gratulacje.
A ja mam nadzieję, że Kris nie zarazi się niczym od Tao skoro tamten spał z tyloma napalonymi nastolatkami (niepotwierdzone info)
Wtedy przynajmniej miałby nauczkę...

- Kris…j-ja… dojdę… z-za AHHHH! – krzyk Tao oznajmujący jego szczytowanie oraz sperma oblewająca ich oboje były znakiem dla Kris’a, który niecałą minutę później wypełnił  Tao swoim nasieniem aż po brzegi. 
Czekajcie...sperma oblała ich oboje...czyli Kris pieprzył go od przodu i nikt nie stymulował penisa Tao...taki anatomiczny szczegół, że w prostatę uderza się robiąc to od tyłu, taki szczegół i orgazm z niewiadomokąd. Tao...na pewno nie jesteś kobietą? Na sto procent?  
Jak można wypełnić kogoś po brzegi? Zamienił krew Tao na swoją spermę? I don't get it again.

*Tao i Kris zasypiają zmęczeni namiętną przygodą. Potem razem biorą kąpiel i jadą do domu rodzinnego Tao, gdzie wchodzi tylko Kris po rzeczy Pandy. Yifan pyta Tao o chodzenie. Akcja przeskakuje parę miesięcy do przodu,zakończenie roku szkolnego, na którym nie pojawia się Yifan. Zitao wraca do domu.*
Gdy dotarł do wejścia, wyjął klucz i wsadził w zamek. Próbował go przekręcić, jednak  drzwi nie były zamknięte. Przekroczył próg lekko zdezorientowany. Nie wiedział czego może się spodziewać, skoro Yi Fan jest w domu. Jednak to co zobaczył było ponad jego wyobrażenia i siły. Stał przed Kris’em, który trzymał na rękach dziecko i stał obok niskiej brunetki. Blondyn spojrzał na Tao wyraźnie nie wiedząc co ma robić. Młodszy stał sparaliżowany. Dyplom ukończenia szkoły wraz ze świadectwem i wynikami egzaminów upadły na podłogę.
- Tao… to nie… – Ale młody Huang pokręcił tylko głową i wybiegł z mieszkania.
Co, żona z córką wróciły od teściowej? <krzywy uśmieszek>
Wyczuwam inspiracje Modą Na Sukces...

*Zrozpaczony czarnowłosy udaje się na plażę w QingDao.*  
To oni są w Chinach czy w Korei w końcu?
W Chinach...tylko Jongin sobie tu z Kyungsoo pomieszkują.
Szedł przed siebie aż do brzegu gdzie woda obmyła mu kostki mocząc przy tym nogawki jego spodni. Oddychał głęboko, ale nadal nie mógł przestać płakać. Usiadł na pisku i patrzył na horyzont.
<do teraz zastanawia się jak można usiąść na dźwięku>
Powiem szczerze,że gdyby nie ten pisk to wszystko było by ok.


Kris biegał po całym mieście nie wiedząc gdzie może być jego ukochany. Wtedy dotarło do niego że tak naprawdę do nie zna. 
Może naprawdę go nie zna, ale dogłębnie zna. <Always look for the bright side of life>
A do mnie dotarło,że nie widzę tu przecinków.

Musiał odnaleźć Tao i wszystko mu wytłumaczyć. Błagać o wybaczenie. On i tak już wiele wycierpiał. Przebiegał właśnie obok parku gdzie zauważył JongIna - przyjaciela Huanga, z jakimś innym uczniem. Jeśli ktoś miał wiedzieć gdzie jest Tao, to tylko on.
- Oh Kai! Puść moją bluzę! - Ten drugi był wyraźnie rozbawiony. - Muszę iść do domu. Mam jutro sprawdzian.
- Ale KyuuuuuungSooooooo! Proszę, jeszcze godzinkę. - JongIn już miał przytulać się do pleców swojego towarzysza gdy zauważył nadchodzącego YiFana.
- Kim JongIn. - Jęknął zmęczonym tonem. Chłopcy patrzyli z przerażeniem. - Gdzie może być Tao?
- Eee... Ale co się stało?
- Zdenerwowa... Nie, zraniłem Go. Gdzie on może być?
- Na plaży w QingDao. - Kris klepnął swoją wielką ręką ramię Kaia, podziękował i już go nie było.
Czyli widzę, że zaliczanie na imprezie dało efekty. Ej, a może on wyrywa na zabawach po to, żeby taniec godowy odbębnić? XD Bo w innych miejscach odpowiednich na randkę jak kino czy kawiarnia trochę dziwnie by to wyglądało.
Ale kto wycierpiał?On czy Tao? *fuck logic*


- Czy on i Tao... Wiesz... - Spytał JongIn  rozcierając sobie ramię, ale nie otrzymał odpowiedzi, bo KyungSoo stał jak wryty z otwartymi ustami nie bardzo kontaktując z rzeczywistością.
Czytam to i czytam i nie jestem w stanie zrozumieć tego fragmentu... Jongin niby taki przyjaciel Tao, a pyta Kyungsoo o relację jego i Krisa, chociaż z fabuły wynika, że Tao zna D.O tylko z opowiadań Kaia. No i co ma znaczyć ta mina Kyungsoo? Nie myślcie, że się dowiecie XD
KyuuuuuungSoooooo jak zawsze creepy ze swoimi minami. Najwyraźniej Kai to tylko jakiś tam randomowy przyjaciel,który nie wie co się dzieje.

*Yifan znajduje Tao*
- Tao. - YiFan złapał go za nadgarstki. Tao szarpnął się, stracił równowagę i ciągnąc za sobą blondyna wpadli do wody. Młodszy zaobserwował tylko, że Kris spanikował, zaczął połykać wodę szukając choć odrobiny powietrza. Podpłynął do niego i chciał do złapać, ale za bardzo się szarpał. Siłą zmusił go żeby się odwrócił, objął go w pasie i ciągnąc YiFana za sobą, wypłynął na powierzchnię. Podsadził Krisa używając przy tym całej swojej siły - a lekki to on nie był.Kris wturlał się (Roll like a buffalo <3 )
Yifan łamaga zawsze i wszędzie XD Ale po co to wtrącenie w nawiasie...
A skoro razem wpadli do wody to czemu Tao musiał do niego płynąć?Aż taki mocny prąd w wodzie był? I gdzie go podsadził? Z wody na piach? Lolz

Chyba dlatego, że nasza ciamajda zaczęła się topić i zapewne musiał ją wywlec z wody...

z trudem na molo kaszląc i łapiąc z trudem powietrze.
Trudno z trudem żyć w trudnościach. 
Potwierdzam, tak było.

*Kris budzi się w hotelu i wyjaśnia Tao, że dziecko jest jego, a jego matka nie żyje. Obydwaj postanawiają się nim zająć*
Tao zdążył już przywyknąć do tego, że to Lily była na pierwszy miejscu, nie on. W końcu była perełką, jak to zwykł nazywać ją Kris.
Nie przeszkadzałoby mu to, gdyby nie fakt, że dzisiaj były jego urodziny. I Kris dobrze o tym wiedział... A mimo to nie zwracał na niego uwagi. W tym momencie Lily bawiła się włosami Czarnowłosego, a YiFan wiązał kucyka dziewczynce.
Lily serio nie przeszkadzała Tao. Wręcz przeciwnie uwielbiał ją. Ale to nie zmieniało faktu, że Kris dzisiaj przegiął. Młodszy wyciągnął kępkę włosów z rąk Lily i wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
Kolejny powód, dla którego Tao to według mnie córka państwa Huang - te foszki są przecież takie męskie.
Daleko by szukać...jedna z chińskich dram też twierdzi, że Taoś jednak jest posiadaczem chromosomu XX :)

Czemu czarnowłosy jest z napisane z dużej litery? To nowe imię Tao? Lily? Inspiracja HP?

Był już wieczór, lał deszcz. Tao schował się w jakiejś wnęce w jednej z bloków. Chciał wrócić do domu, ale było do niego za daleko. Nie chciał zmoknąć. Było zimno i mógł się przeziębić. Więc czekał. W oddali usłyszał kroki, zerknął i wytężył wzrok. Ujrzał swojego ukochanego pod parasolką. Wyglądał tak ciepło. Miał bardzo skupioną minę, jednak w oczach widać było zmartwienie. Kris zauważył Tao wychylającego lekko głowę. Westchnął z ulgę, podszedł do młodszego i wyciągnął do niego rękę pomagając mu wstać.
O proszę, foszek tak duży, że do domu się nie wróci, tylko Yifan musi latać i go szukać. Ciekawe, z kim córeczkę zostawił. Tao, egoisto :(
W jednej z bloków...ja mam jednej prośbę.Naucz się polskiego najpierw,a potem pisz.Oh Tao taki delikatny,że może się przeziębić :( Mam nadzieję,że Tao kucał. Np słowiański przykuc. Polecam.


I pomimo tego, że Tao nie był na pierwszym miejscu. Pomimo, że to nie on był perełką Krisa, wiedział że zawsze jest przy jego boku. Bez względu na to co się stanie. I nawet jeśli śmierć będzie chciała ich rozłączyć... To jej się nie uda. Bo obaj żyją tylko dla siebie.
Zakończenie smętne, dziwne i jak wszystko w tym fanficku, nadeszło za szybko.
Śmierć im nic nie zrobi,bo to ich przyjaciółka (y) A tak na serio cieszę się,że w końcu koniec. Dawno nie namęczyłam się przy czytaniu fanficzka tak jak tutaj. Mam nadzieję,że osoby czytające nasz blog zauważą o co nam chodzi i postarają się tak nie pisać :)

__
Nasze pierwsze wypociny zakończone :) Prosimy o komentarze pod tym postem, a także o zgłaszanie swoich propozycji do analiz TUTAJ.

Było dosyć ciężko,ale jakoś udało nam się przebrnąć przez ten tekst. Jeśli macie więcej takich perełek, nie bójcie się podesłać ich do nas. Po to w końcu tutaj jesteśmy, aby poprawić jakość fandomowych ficzków.

PS. Mogą one dotyczyć każdego zespołu/aktora/aktorki/wokalisty/wokalistki. Mogą być i yaoi i hetero. 

Yuri też ^^
__
Całość rozebranego wyżej opka możecie przeczytać tutaj:
Części 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7.